LTE900 w grupie Zygmunta Solorza. Blaski i cienie

Dzięki częstotliwościom radiowym z pasma 800 MHz Sferii – grupa telekomunikacyjna Zygmunta Solorza pokazała pozostałym konkurentom, że LTE może się pojawić masowo, również poza miastami. Niestety, historia zatoczyła koło, czas pokazał, że zasoby nie mogą być w nieskończonym czasowo posiadaniu na zdecydowanie korzystniejszych warunkach, aniżeli w przypadku konkurentów i realia finansowe sprawiły, że właściciel grupy z decyzji o przedłużeniu używania częstotliwości z zakresu 800 MHz się wycofał. W zamian za to – inwestycje poszły w kierunku LTE w paśmie 900 MHz. Oba zakresy, to podobna oferta zasięgowa i identyczna szerokość pasma, czyli 5 MHz, co oznacza podobną wydajność. Jak twierdzą nieoficjalnie radiowcy Plusa – pasmo 900 MHz obarczone jest jednak większą ilością zakłóceń radiowych i nie raz nastręcza konfiguracyjnych kłopotów. Przy okazji LTE900 warto dodać, iż ilość stacji z zaimplementowanym pasmem, o którym tu mowa przekroczyła ilość stacji z LTE800. Ekwiwalent ten jest również ciągle rozszerzany. To z kolei oznacza, że po sporym problemie, związanym z totalnie wymieszanymi na stacjach technologiami – grupa powoli wychodzi z kłopotów, tworząc siatkę radiowego monolitu, gdzie handovery między stacjami następują według logicznego klucza. O ile oczywiście nie zakłóci go ciąg implementacji różnych częstotliwości w stacjach sąsiadujących, co wciąż się zdarza i wtedy trudno mówić zarówno o logicznej gospodarce częstotliwościami, jak również o zagwarantowaniu należytej jakości sieci. Owszem, terminal otrzymuje serwowany sygnał w technologii LTE, niemniej z lokalizacji częstokroć losowej. To z kolei powoduje zawieszania transmisji danych, problemy z realizacją usług głosowych, czy oferowanie w kierunku terminala usług DATA marnej jakości. Wszystko, jako skutek przeciążania stacji, które choć są zdecydowanie od terminala dalej, to z racji implementacji częstotliwości o wyższym priorytecie radiowym – są jego głównym serwerem usługowym w zakresie dostarczenia usługi. Schemat działania radiowców w takich przypadkach jest zwykle taki, że tak przeciążane stacje doposaża się do kolejnych pasm i taki proces na jakiś, niedługi czas wystarcza. Nie zmienia to postaci rzeczy, że terminal wciąż jest obsługiwany przez stację, która niekoniecznie jest najbliżej jego lokalizacji i jest najlepszą względem relacji: topografia terenu – propagacja sygnału. Technologia LTE, wbrew swojej długiej obecności na rynku, jak na postęp technologiczny w tej dziedzinie – ma jeszcze sporo do zaoferowania. Zanim bowiem znajdziemy się w rzeczywistości 5G, w drodze można rozwinąć masowo usługi LTE-M, zapewnić dotarcie sygnału sieci tam, gdzie dziś go wciąż nie ma i nie są to obszary o ekstremalnie trudnej topografii, czy tereny, gdzie nie byłoby sieciowego ruchu. Czasami … wręcz przeciwnie. Mamy w zanadrzu jeszcze postęp w dziedzinie masowej implementacji MIMO 4×4, 256QAM, synchronizacji fazy, rozwiązań chmurowych, wirtualizacji sieci, czy masowego wdrożenia na całej sieci agregacji częstotliwości z portfela posiadanych zasobów. Ta ostatnia cecha stała się i wiele na to wskazuje – w sposób niezamierzony i niespodziewany – “piętą achillesową” grupy Zygmunta Solorza. Pomijając oczywiście, wciąż do rozwiązania problem ilości stacji oraz wymieszanych technologii, do których to wracamy niemal w każdym przypadku, kiedy mówimy o tej grupie telekomunikacyjnej. Okazało się bowiem, że sama implementacja systemu agregacji częstotliwości, zawarta najpierw na sieci operatora, a następnie w procesorach mobilnych, zainstalowanych w urządzeniach – wcale nie oznacza, że klient – użytkownik terminala – skorzysta z tego, co fabrycznie zdefiniował producent chip-a. Ponieważ na dzisiejszym rynku, oprócz wieloletnich potentatów w produkcji smartfonów i innych, mobilnych urządzeń – zaznaczają swoją obecność nowi gracze: mowa głównie o Huawei, Xiaomi i Oppo – wcale nie ma gwarancji, że klient Plusa, mimo zaimplementowanej w sieci agregacji częstotliwości w systemie koordynacji LTE900 i drugiego pasma – z owej agregacji skorzysta. Mało tego, często jest również tak, choć rzadziej, że słuchawki mniej popularnych graczy nie realizują również agregacji częstotliwości w systemie: L7+L3, czyli w najkorzystniejszej opcji wydajnościowej dla agregacji dwóch pasm. Wracając do zakresu 900 MHz w sieci LTE – obserwujemy często utyskiwania klientów na marną jakość transmisji danych właśnie tam, gdzie grupa Polkomtel oferuje agregację w systemie L8+L3. Z punktu widzenia operatora, chcąc nie chcąc – jest to utrata wizerunku jako podmiotu, świadczącego usługi na właściwym, jakościowym poziomie. Być może jest to jedna z przyczyn, choć tego nie przesądzamy – gorszych wyników w ramach comiesięcznych analiz RFBenchmark ? Reasumując, tam, gdzie konkurenci osiągają prędkości download w granicach 100 Mbps w systemie agregacji pasm: L3+L20 – w Plusie, mimo załączonej agregacji w stacji, w tej samej lokalizacji – terminal może wcale z niej nie skorzystać, osiągając, w zależności od tego, jak skonfigurowana jest stacja prędkości nawet od 1 Mbps w dół. Problem tkwi właśnie w użytkowaniu przez grupę mniej popularnego pasma LTE900 i braku realizacji agregacji tej częstotliwości z innymi na poziomie terminala. Reasumując, przy takim zestawieniu pasm – porównanie wydajności transmisji danych będzie w większości na niekorzyść Plusa. Mało tego, “problematyczne” słuchawki sprzedawane przez Plusa – pozostają software’owo bez odblokowanych możliwości realizacji agregacji LTE900 z innymi pasmami, choć teoretycznie reparametryzacja ustawień producenta słuchawki byłaby możliwa. Oczywiście, w takich okolicznościach pozostaje kwestia uzgodnień na linii producent – operator oraz odpowiedzi na pytanie: jak byłyby traktowane takie urządzenia przez końcowego nabywcę ? Tak, czy inaczej, wybór LTE900 zamiast LTE800 również i w tej materii okazuje się w wielu przypadkach dla operatora niekorzystny. Nabywającym telefony i inne urządzenia przypominamy, iż obecnie, uzyskiwane przez różne urządzenia prędkości transmisji danych mogą być odmienne, w zależności od implementacji różnych rozwiązań, optymalizujących wydajność, zastosowanych po stronie operatora. Można przyjąć jednak, że te droższe urządzenia, z tzw. “wyższej półki”, z wydajniejszym i wyposażonym w najnowsze rozwiązania procesorem – będą ściągały dane szybciej. Czasami – diametralnie szybciej. Podejmując więc decyzję o zakupie telefonu –  warto zadać pytanie: ile możemy przeznaczyć na ten zakup, jakie mamy oczekiwania po stronie telefonu i jak długo będziemy go używać ? Bowiem dwa modele, nawet tego samego producenta, ale z różnych segmentów “półkowych” będą realizowały w tym samym miejscu, z tej samej stacji i o tej samej porze różne poziomy wydajnościowe dostępu do internetu

źródło: informacja własna