Zrealizowaliśmy kolejny rekonesans województwa lubuskiego. Tym razem bliżej pogranicza z Wielkopolską. Braki w sygnale są zadziwiające jak na bez mała 20 letni staż sieci cyfrowych. Kolejne częstotliwości, będące w dyspozycji operatorów są naszym zdaniem marnowane. Operatorzy jak mantrę, marketingowo powtarzają, że tym razem, że właśnie, że za pomocą tych częstotliwości, że na bazie tych porozumień, że … itd – pokryją wreszcie dotąd niepokryte obszary, zapewniając potencjalnym klientom dostęp do sieci ! Tymczasem … nic takiego się nie dzieje. Na stacjach już pracujących dokłada się kolejne technologie, grupa Networks! z kolei sprytem obchodzi płatności z tytułu używania częstotliwości w lokalizacjach, gdzie dwóch operatorów korzysta z tego samego pasma i opłaty wnosi tylko jeden z nich, zaś UKE udaje, że tematu nie widzi. Dochody Budżetu zaś uciekają … Finalnie zaś, klienci z brakiem dostępu do sieci, jak go nie mieli – tak nie mają. Kuriozalnym pozostaje fakt braku obecności jakiejkolwiek stacji, któregokolwiek z operatorów na północy województwa dolnośląskiego, w stolicy sporej gminy – czyli w Osiecznicy. Szczątki sygnału docierają na zewnątrz ze stacji w Kliczkowie, ale w większości Osiecznicy sygnału brak. Pozytywnym jest, że na wysokości zadania stanął Orange w Świętoszowie, który jest siedzibą dowództwa jednostki NATO. Orange ma tu sygnał jako jedyny z operatorów, na maszcie własnym, posadowionym na terenie wojskowej oczyszczalni ścieków w samym centrum Świętoszowa. Co ciekawe, sygnału z masztu nie emituje T-Mobile, co może oznaczać, iż interesy wspólników Networks! powoli się rozmijają. Z kolei Plus psuje wizerunek zarówno brakami w stacjach, jak i wymieszaniem technologii, co powoduje, że tam, gdzie terminal z dobrym sygnałem mógłby skorzystać z połączenia stacji sobie najbliższej – z racji priorytetyzacji pasm – wybiera stację losową i w taki sam sposób są realizowane usługi operatora – zarówno głosowe, jak i transmisji danych. W mieście Wschowa dla przykładu razi także posadowienie anten w połowie masztu energetyki, gdzie dobudowano galerię wspornikową. Tymczasem ta wysokość posadowienia anten ma się nijak ani do topografii terenu, ani do potrzeb pokryciowych w mieście, ani również do tego, że właśnie obo masztu wyrosły całkiem pokaźne drzewa. Dodatkowo – na obu stacjach w mieście – operator tak wymieszał technologie, że z racji obecności LTE obciążona jest stacja na maszcie Orange, zaś stacji na maszcie energetyki ( BT33331 ) praktycznie nie widać. Może zatem czas podnieść anteny na tej stacji i w obu stacjach wprowadzić monolit technologiczny ? Jeden z naszych konsultantów technicznych, patrząc na wyniki operatorów zarówno w lubuskim, jak i w innych częściach kraju wypowiedział zdanie, nad którym warto przystanąć. Otóż operatorzy, przy niemrawo funkcjonującym prawie oraz przy niemrawo funkcjonujących instytucjach, odpowiedzialnych za realizację zobowiązań pokryciowych śpią spokojnie. Raz oszukają UKE, raz MC, innym razem rynek w przekazach medialnych i czas biegnie. Tymczasem warto pomyśleć nad konsekwencjami takiego zachowania – dostosowując do tego prawo. Czy operatorom z tym wygodnie, czy nie – częstotliwości są dobrem narodowym, służącym do zaspokajania potrzeb obywateli – klientów sieci. Choć operatorzy za ich wykorzystanie płacą – nie oznacza to, że mogą sobie z nimi robić, co chcą. W tym albo nie robić nic, albo przehandlować albo pakować w stacje już pracujące dla przysłowiowego “zmylenia przeciwnika” lub własnych, biznesowych korzyści … Podkreślmy … korzyści na krótką metę, bo tak pojęte funkcjonowanie wizją na przyszłość w żadnej mierze nie jest. Dobrym rozwiązaniem, jednocześnie motywującym operatorów do działania – byłoby skrupulatne ich rozliczanie z powiększania obszarów, objętym efektywnym zasięgiem w technologiach, gwarantujących korzystanie z usług głosowych oraz usług transmisji danych na odpowiednim poziomie. Jeśli uzgodnione, założone cele nie byłyby zrealizowane – operator najpierw motywacyjnie zapłaciłby karę, oscylującą wokół 1 mln złotych, po czym – miałby czas na realizację zobowiązania. Jeśli w kolejnym czasie zaniedbałby obowiązki – organ, będący w dyspozycji przydziału częstotliwości miałby uprawnienia, aby je odebrać i przekazać temu, który zobowiązania wypełni. Oczywiście, w tym celu należy zmienić prawo, le też podejście – choćby Prezesa UKE – do swoich zadań. Zdajemy sobie sprawę, że operatorzy mówią o kosztach. Niemniej … znaczną część infrastruktury można wydzierżawić od innych. Dla przykładu: maszty energetyki, słupy energetyczne, maszty służb ( policja, straż pożarna ), kolejowe maszty GSM-R. Trzeba po prostu nieco wyobraźni i otwarcia się na zmiany. Dziś, z racji strategicznego marazmu operatorzy dławią się słowem “koszty”, w przyszłości licząc niemal na przysłowiowy cud, ponieważ planów na rozwiązanie tej, patowej poniekąd – sytuacji – nie widać. Biorąc pod uwagę nasze analizy – rozwiązanie problemu, to inwestycje. Nie tylko w nowe technologie i zapychanie obiektów kolejnymi czestotliwościami, ale właśnie budowanie stacji. Najpierw – biorąc pod uwagę fakt, że można wciąż wymienić między sobą około 30 % masztów i zasięg wzrośnie niewspółmiernie. Potem – wykorzystać infrastrukturę, o której mowa wcześniej. Resztę … dobudować. Terenowe analizy dostępu do sieci wskazują, że w całym kraju nie ma dostępu do sieci nawet około 3 mln potencjalnych klientów. Najwięcej w południowym pasie Polski i przy granicach, ale … nie tylko, ponieważ w centrach nawet wielu miast trudno przeprowadzić nawet połączenie głosowe w akceptowalnej dla ucha jakości. Reasumując … może warto przestać biadolić i zacząć coś robić ? W tzw. międzyczasie wprowadzając VoLTE i rezygnując z częstotliwości 900 MHz dla potrzeb GSM, wykorzystując je w mądrzejszy sposób ?
Log z przejazdu, o którym mowa wcześniej, dla sieci Plus – tutaj
( żródło: informacja własna )