Wydawać by się mogło, że globalne podmioty, dla zbalansowania przychodów na obszarze UE nie będą posługiwały się technicznymi wybiegami, a tam, gdzie grupa do roamingu dopłaci na jednym rynku ( w jednym kraju ) – odbierze w innym. Jak pokazuje doświadczenie – niestety tak nie jest. Od momentu wejścia w życie unijnych regulacji, ustalających po stronie klienta, mieszkańca kraju unijnego podczas pobytu w innym unijnym kraju – zasadę „roaming like at home” – wiele razy wspominaliśmy o kłopotach klientów Play poza granicami kraju, gdzie terminal albo nie ma możliwości zalogowania się do każdego z operatorów za granicą, albo po zalogowaniu – nawet w trybie automatycznym – nie można zrealizować którejś z usług, nawet wysłać SMS. Ponadto, podczas korzystania z sieci za granicą – wiele razy jest tak, że terminal domyślnie wybiera segment GSM, aby tak naprawdę zablokować klientowi możliwość korzystania z transmisji danych. Podobne, choć mniej uciążliwe dolegliwości – były notowane w przypadku klientów Plusa. Jeśli idzie o roaming, realizowany dla klientów sieci globalnych, tj.: Orange i T-Mobile skarg nie było. Jak widać – do czasu ! Obecnie, skargi są monitowane nie tylko pod nasz adres, ale również odbierają je salony sprzedaży w postaci reklamacji, co oznacza, że – przynajmniej Orange – również posuwa się do technicznych forteli, aby jak najbardziej „obrzydzić” klientowi korzystanie z sieci operatora zagranicznego. Ponieważ skala zjawiska rośnie – sprawą interesujemy regulatora oraz UOKiK. Swoją drogą, pewnie wiele osób pamięta, jak to właśnie Orange, jako pierwszy operator ogłaszał, że odtąd jego klienci będą mieli za granicą, w UE, jak … „w domu”. Niestety, coś w tym reklamowym haśle „nie zagrało”. Klientów, którzy przeżywają utrudnienia namawiamy do pisania reklamacji, ale również pisania skarg do UOKiK, który – zbierając je w większej ilości – może zdefiniować cytowane problemy, jako naruszenie zbiorowych interesów konsumentów, za co operatorom grożą kary dyscyplinujące
Przy okazji, dziś kolejny raz pytamy Orange, ale nie tylko: kiedy klienci z obszarów przygranicznych, w tym w dużej mierze z południowego pasa Polski ( choć przykład sąsiedztwa przygranicznej Łęknicy, o czym wspominaliśmy w informacji wcześniej świadczy, że to bardziej „przypadłość” masowa przy granicy ) – zostaną potraktowani na równi z mieszkańcami pozostałej części kraju i otrzymają jakość sygnału sieci lub sygnał jako taki w ogóle ( np. Uniemyśl, Okrzeszyn w powiecie kamiennogórskim, w woj. dolnośląskim, czy miejscowości: Lubiatów, Grądy, w powiecie nyskim, w woj. opolskim ) ? Skoro dziś operator traktuje tę część populacji po macoszemu – jesteśmy przekonani, że spory ruch, generowany przez klientów sieci, to właśnie ruch nie z terenu poza naszymi granicami, ale właśnie przez tych klientów, którzy zasięgu sieci na obszarze Polski nie mają, mieszkają w odległości do 30 km do granicy Państwa i mimo wszystko – bliżej im do odebrania sygnału operatora czeskiego, słowackiego bądź niemieckiego, aniżeli dla przykładu macierzystego sygnału Orange, który z jakiegoś powodu nie ma woli wybudowania stacji na wspomnianym obszarze, a w ramach Networks! – stacje w Miłoszowie, w Tłumaczowie, czy w Świeradowie-Zdroju / Czerniawie ( to tylko Dolny Śląsk ), tuż na linii granicy Państwa zostały wyłączone bez rozsądnej alternatywy dla klientów wewnątrz budynków
Reasumując, zanim zastosuje się wspomniane „techniczne kombinacje”, uchybiając jakości usług dla klientów w roamingu na obszarze UE i zanim obciąży się swoimi kłopotami KE, UKE i „cały świat” – warto choć trochę krytycznie spojrzeć na to, jak buduje się własny wizerunek i strategię osiągania przychodów, bo tu pozostało naprawdę wiele do zrobienia
źródło: informacja własna