Są słowa na „k” na „h”: czyli co się słyszy na trasie kolejowej od Jeleniej Góry po Polanę Jakuszycką?

W jednej ze swoich językowych porad  – Pan Profesor Jan Miodek, którego z pasją wciąż słuchamy raczył rzec: „są słowa na k, na h […]”. To słowa mowy potocznej, słowa wyrażające emocje – czasami nawet te pozytywne, w sposób ekspresywny. Boli jednak, że na kolejowej trasie od Jeleniej Góry  po Szklarską Porębę oraz dalej, do granicy Polski i Republiki Czeskiej – słowa, o których mowa – słyszymy najczęściej jako emocje z gatunku tych negatywnych. W drodze bowiem trudno nawet przez telefon, a już tym bardziej przez komunikator – przekazać informację, że właśnie za moment wjedziemy do Czech, że właśnie za moment Szklarska Poręba, a może tak po prostu, że pamiętamy, tęsknimy i szkoda, że akurat w tym momencie nie ma z nami tych, których kochamy, na których nam najbardziej zależy, ale pamiętamy, myślimy, bo… tak trzeba, bo to jest ta pozytywna część życia, która często na co dzień gdzieś umyka. Trasa kolejowa z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby, na odcinku od Piechowic po granicę Państwa za Polaną Jakuszycką jest niestety przez wszystkich operatorów pokryta sygnałem byle jak. Sygnał sieci raz jest, raz go nie ma, raz jest GSM, czy 3G, ale od jakiegoś czasu z tych najstarszych technologii praktycznie poza zobaczeniem ich na wyświetlaczu swojego terminala – w większości nie daje się skorzystać nawet do połączeń głosowych. Dlaczego tak jest? Ano pewnie dlatego, że dziś analiza statystyk po stronie operatorów prawie nie istnieje, zasoby radiowców skurczyły się w czasie, wiele konfiguracji opiera się na tzw. default i autoparametryzacji, co się niestety nie sprawdza, wreszcie… odpowiedzialni za jakość sieci nie raz twierdzą, że nie ma sensu stawiać stacji, bo… tam nie ma ruchu. Tyle tylko, że nie wiadomo, skąd ta teza, skoro nie ma możliwości tego sprawdzić ze względu na brak zasięgu?
Ponieważ kraje sąsiedzkie: Polska, Czechy oraz Niemcy, celem ułatwienia swoim obywatelom lubiącym turystykę poznania każdego z krajów wprowadziły jakiś czas temu ofertę biletu EuroNysa, gdzie w cenie 40 złotych można podróżować praktycznie wszystkimi środkami lokomocji w każdym z krajów i na pograniczu między krajami całą dobę – turystów na trasie kolejowej od Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby i dalej do czeskiego Liberca jest coraz więcej. Podobnie, jak turystów przemierzających kolejowy szlak od Jeleniej Góry w kierunku niemieckiego miasta Görlitz. Niestety, z zasięgiem sieci jest źle, a często bardzo źle. Na obu wspomnianych trasach. Podobnie również na kolejowej trasie od niemieckiego Zittau w kierunku niemieckiego Görlitz, gdzie po drodze przejeżdża się raz po stronie niemieckiej, a raz po stronie polskiej.
Swego czasu pisaliśmy o tym, jak szybko i jak efektywnie zrealizowano sieć 5G, w tym oparciu o band n78 – w Niemczech. Dziś do tego dodamy niemal powszechność 5G w Czechach, choć niekoniecznie band C – gdzie jadąc pociągiem od granicy Państwa w Polsce za Polaną Jakuszycką widzimy na telefonie właśnie 5G i to 5G nie znika praktycznie do stacji końcowej w czeskim Libercu. Podobnie rzecz się ma przy podróży pociągiem od czeskiego Liberca po niemieckie Zittau.
W Polsce mamy:
– niemrawych operatorów
– niemrawe przepisy
– polityczne Ministerstwo Cyfryzacji
– niezaradny Urząd Komunikacji Elektronicznej
– skłonność do podporządkowywania się innym krajom, uważając że wszystko tam jest lepiej i mądrzej, choć niekoniecznie tak jest, bo te kraje mają swoje interesy a my powinniśmy mieć swoje i ich konsekwentnie pilnować
i tak jest od lat!
W odniesieniu do polityki i historii od wieków powtarza się tezę, że Polacy to naród w schemacie niemyślący, z głupimi, egoistycznymi politykami, którzy nie potrafią współpracować, a kiedy przychodzi taki czy inny moment w historii korzystny, który możemy wykorzystać na swoją korzyść – albo jesteśmy wasalami sąsiadów albo zakładnikami własnej głupoty i skaczemy sobie do oczu, co w konsekwencji powoduje, że tracimy to, co mogliśmy zyskać albo na nas napadają bądź ekstremalnie nas wykorzystują. Dopiero wtedy potrafimy – niestety tylko na kolejny „jakiś czas” – się zjednoczyć. Inni w tym czasie, wcale „z rozumem” nie mądrzejsi – idą do przodu. Wstyd – choć to bardzo delikatne słowo – jako jedyne ciśnie się na usta!

I jeszcze niejako przy okazji…
Jadąc do Czech, w Szklarskiej Porębie Górnej mamy przesiadkę do pociągu czeskiego przewoźnika. Wysiadamy zwykle z pociągu Kolei Dolnośląskich, którego to przewoźnika darzymy szczególnym sentymentem. Z niewielkim czekaniem albo od razu przesiadamy się do czeskiego pociągu. Problem w tym, że pozostawiamy po sobie brak kultury, chamstwo, brud i na tle choćby Czech wypadamy jako kraj – w sporej mierze prymitywny. Najgorzej jest w drodze powrotnej między Harrachovem a Szklarską Porębą. W większości na tej trasie widzimy pijanych Polaków, zachowujących się skandalicznie, rozlewających piwo, pozostawiających po sobie po prostu chlew! Przy wsiadaniu zaś do pociągu w Szklarskiej Porębie w stronę Czech praktycznie nie widać elementarnych zasad kultury. Nie widać ustępowania pierwszeństwa wysiadającym, przepuszczania osób starszych, czy kobiet – co w polskiej kulturze było tym, co się zawsze wyróżniało. Potencjalni pasażerowie pchają się na siłę, jakby to była ostatnia droga ich życia, zaś w pociągu język – niestety kiedyś – uznany za używany przez osoby z marginesu – stał się standardem. I zachowują się tak zarówno kobiety, jak mężczyźni. Zaś jadąc w pociągu – niestety również coraz częściej – widzimy zachowania takie – jakby dana grupa była przeświadczona, że cały pociąg (przedział) jest tylko ich: bardzo głośne rozmowy, nierzadko słuchana głośno muzyka, przekleństwa, śmiecenie i brak zabierania rzeczy, które mogą być zabrane ze sobą i wyrzucone do śmietnika na zewnątrz – to polska norma. Niestety, z wypowiedzi wynika że nierzadko także w grupie ludzi dobrze wykształconych, od których z zasady wymaga się więcej. Za to roszczeniowość każdego sięga zenitu! Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd!
Przy wsiadaniu do pociągu w Szklarskiej Porębie w kierunku do Czech usłyszeliśmy z ust czeskich pasażerów wyrażenie: „polskie bydło”. Ciekawe, skąd je znają i dlaczego akurat to utkwiło im w pamięci?
Fajnie być Polakiem, bo jesteśmy narodem z ogromnym dorobkiem historycznym i kulturowym. Fajnie byłoby jednak, gdybyśmy zaczęli się szanować i pokazywali wszędzie: na plaży (nie zabierając innym miejsca parawanami), w restauracjach, w których nie będziemy przeklinać i upijać się do nieprzytomności, a potem być mega-roszczeniowi i agresywni, czy w pociągu, gdzie uznamy, że nie jesteśmy sami lub nawet w miejscu zamieszkania, gdzie zrozumiemy, że mamy sąsiadów, że może im nasze zachowanie przeszkadza, że nie rozpala się grilla na balkonie, czy nie pali papierosów, bo przy okazji truje się tych, co chyba chcieliby żyć zdrowo? Zacznijmy od siebie, potem zaś może damy wzór tym, z którymi mamy kontakt? Zacznijmy częściej od: proszę, dziękuję, przepraszam, bo kiedyś uczyły tego polskie szkoły.
Jak wspominaliśmy w jednym z naszych wpisów, przypominając polską sentencję, że „podróże kształcą”. Tym razem… właśnie warto odnieść to do czasu wakacji i tego, co z nimi związane.

źródło: informacja własna (wk)

Materiał powiązany:
Sieci komórkowe w trasie. Do pociągu nie zabieraj laptopa!