Powoli kończymy zasadniczy okres urlopowy, czy – jak powiedzą inni – okres wakacyjny. Oprócz rozjeżdżania się po świecie, skąd również otrzymywaliśmy relacje o jakości pracy sieci: Tunezja, Turcja, Chorwacja, Włochy, Francja, Bułgaria, Egipt i wiele innych – relacje dotyczyły naszych rodzimych operatorów. Z racji własnego urlopu, w tym niedoboru kadry redakcyjnej, ale także z racji sporej ilości materiałów – przyjęliśmy je niejako „dla wiedzy”, choć bez publikacji. Pośród informacji o pracy sieci zaniepokoiła nas dla przykładu sytuacja pokryciowa w województwie śląskim, czy na Szlaku Orlich Gniazd. W wielu przypadkach wygląda tak, że na zewnątrz otrzymujemy tylko 3G lub „no signal”, a jest to teren wybitnie turystyczny. Trzeba w sposób oczywisty przyznać: kuleją wszyscy i to naprawdę mocno, ale… Plus na tym „kulejącym terenie” posiada proporcje wobec konkurentów – i to nie tylko Play – mniej więcej na poziomie 1,5 stacji konkurentów i jedna Plusa z niekoniecznie zachowanym monolitem radiowym stacja po stacji. W stosunku do Play wygląda to jeszcze gorzej, ponieważ najmłodszy operator potrafi w tym turystycznym terenie mieć jedną stację przed znaną miejscowością, kolejną w tej miejscowości, zaś następną na kolejnej górce zaraz po wyjeździe. W tym samym momencie Plus oferuje zasięg ze stacji odległej o ponad 4km z jakością wiadomą. Z Play są jednak wciąż problemy. Poza samym fizycznym wykonaniem stacji w wielu przypadkach owe problemy związane są z tematem, do którego wracamy wiele razy. Operator nie uporał się z kwestią zatrudnienia osób kompetentnych i radiowców klasy konkurentów. Bazuje na taniej sile roboczej lub na tych, którzy trafili do współpracy za jakimś przypadkiem. I tak już pozostali. Taki model niestety w przypadku branży technologicznej się nie sprawdza. Niektórzy powiadają, że gdyby w P4 realizować weryfikację prac na poziomie Plusa – i to według stanu na dziś – oraz model optymalizacji i parametryzacji radiowej tego samego operatora, to sieć Play nawiązywałaby jak równy z równym konkurencję radiową z grupą operatorów globalnych. Tak niestety nie jest i pewnie długo nie będzie. Ostatnio wzięliśmy dla przykładu pod lupę jakość parametryzacji segmentu 3G. Mówiąc wprost – jest to przysłowiowa „czarna rozpacz”. Poza konfiguracją zasadniczą, adresacją, itd. sieć 3G najmłodszego operatora praktycznie pracuje bez jakiejkolwiek parametryzacji sąsiedztw. Handovery między komórkami przebiegają praktycznie na chybił-trafił, najczęściej trzymając się jednego adresu do tzw. „upadłego”, gdzie następnie odbywa się przełączenie siłowe. W praktyce skutkuje to tym, że połączenia głosowe będą albo „szarpane” albo zrywane, zaś w przypadku transmisji danych cokolwiek uzyskamy pod stacją, zaś dalej już niekoniecznie. Podobnie rzecz się ma z segmentem GSM. Podczas naszych testów w jednym z miast przeszliśmy trzy stacje operatora i terminal kurczowo trzymał się… adresu jednego sektora wyłącznie jednej stacji. Kolejne, mijane pomijał. Sytuacja zmieniała się dopiero po wejściu do budynku, gdzie handover następował siłowo. Swoją drogą często wspominamy wizytę jednego z „radiowców” w okolicznościach błędnej konfiguracji w śródmieściu Jeleniej Góry, gdzie podczas „obchodu” stacji połączenia były zrywane i w efekcie okazało się, że przy realizacji stacji nieprawidłowo podłączono feedery. Oczywiście ów radiowiec nie miał pojęcia, co się dzieje, kurczowo pokazywał kolory w aplikacji Tems Pocket i twierdził, że przecież jest „zielone”, więc… jest dobrze. Po naszych kilku interwencjach w zarządzie problem zdiagnozowała dopiero firma zewnętrzna. Wracając do województwa śląskiego i wszystkich operatorów w pamięci mamy jakość pokrycia miast: Sosnowiec, Czeladź, Będzin, Katowice, gdzie spore zdziwienie spowodowały nierzadkie instalacje stacji na niskich obiektach, by za moment, wewnątrz budynków zaczęły występować problemy i to w bardzo bliskiej odległości od stacji. Układ urbanistyczny wokół stacji bazowych powoduje po prostu częste szybkie zasłanianie stacji, a co za tym idzie momentalny spadek jakości sygnału w każdym z pasm. Problemy z samym zasięgiem występują również w powiecie myszkowskim, z kulminacją w promieniu kilku kilometrów od miasta Żarki. Popis niedbalstwa operatorzy dają również w granicznym Cieszynie, gdzie w większości miasta na wyświetlaczu gości 3G, a w sąsiedztwie zamku wiele razy gubimy sygnał polskich sieci zupełnie. Operatorzy czescy w obszarze przygranicznym najczęściej uruchamiają stacje „korespondujące”, na linii pasa granicznego, nawet z jednym sektorem skierowanym na swój obszar, ale za to z kompletem pasm i z gwarancją pokrycia. Polscy z kolei kombinują, co by tu zrobić, żeby zasięg był, ale z dużym prawdopodobieństwem w terenie, na miejscu nikt nawet tego nie weryfikuje, zaś całość opiera się na cyfrowych mapach i statystykach, choć nawet względem tego mamy wątpliwości. Plus daje popis szczególny w miejscowości Zarzecze koło Żywca, gdzie goszcząc na wieży Play, mimo kompletu pasm – niekoniecznie pomyślał o zapewnieniu pokrycia sygnałem całkiem niemałej turystycznej miejscowości. Odwiedziliśmy mieszkańców Zarzecza i wewnątrz budynków w większości sygnału Plusa nie ma. Widać go za to z tej stacji przy drodze ekspresowej S1! W związku z powyższym mieszkańcy ratują się tym, co oferuje Orange lub T-Mobile ze stacji w miejscowości Pietrzykowice Żywieckie. Jak sieci prezentują się na trasach kolejowych, jak sytuacja wygląda w województwie świętokrzyskim oraz lubelskim pisaliśmy w naszych wcześniejszych informacjach, o których nasi stali Czytelnicy zapewne pamiętają.
Mając na względzie ilość braków w dostępie do stabilnego sygnału sieci i to nawet już ostatecznie niekoniecznie w LTE, czy 5G, ale w prostym GSM, żeby można było skorzystać z jakichkolwiek usług – często w miejscach kluczowych – czasami aż ciśnie się na usta pytanie: z jaką starannością operatorzy wydają pieniądze na inwestycje, skoro z tych inwestycji często wynika, co wynika? Co dalej z pokryciem istotnych dróg, linii kolejowych, obszarów turystycznych, wobec których dla przykładu jeden czy drugi operator chwali się pokryciem, bo sezonowo dostawił… jedną stację, a z tego, co już pracuje niewiele wynika? Jak będzie wyglądać budowa 5G, skoro wydaje się, że temat przez UKE będzie znów niedopilnowany, a jeśli nawet okaże się, że jeden czy drugi operator ma w głębokim poważaniu zobowiązania rezerwacyjne, to i tak nic z tego nie wyniknie? Na kanwie analiz i jakości działania nie tylko operatorów, ale zarówno UKE, jak i Ministerstwa Cyfryzacji, które to centralnie odpowiadają za narodowe dobra, jakimi są częstotliwości radiowe – kolejny raz można zacytować – choć ze smutkiem – kultowe powiedzenie Tadeusza Rossa z programu „Zulu Gula” – „Polska to piękna kraj…”, ale niestety wiele – wydawałoby się logicznych rzeczy – jest postawionych na przysłowiowej głowie, zaś odpowiedzialność zaczyna się dopiero kiedy zaczyna się szukanie… winnego!
Podsumowanie w kilku zdaniach:
Na koniec wakacyjnych objazdów: lubelskie, świętokrzyskie, małopolskie, śląskie, opolskie, dolnośląskie, co nieco łódzkiego i wielkopolskiego – konkluzja jest taka, że mimo uchybień, braków w sygnale i pozostałych elementów, które wymieniliśmy wyżej – emocje, związane z tym, co udało się zobaczyć każą wyłonić operatora, na którego warto zwrócić szczególną uwagę i go wyróżnić. Raz jeszcze podkreślmy – „pomimo”!
Naszym wakacyjnym wygranym, „pomimo i wbrew” jest PLAY!
Play dostaje nasz portalowy laur za:
1) tempo budowy stacji – jakkolwiek dziś pracują
2) stosowanie co do zasady monolitu radiowego w stacjach
3) upartość w realizacji inwestycji w obszarach oprotestowywanych
4) innowacje – np. stacje imitujące drzewa, ale nie tylko drzewa
Jeśli ktoś z P.T. Czytelników ma jeszcze jakieś cechy, w oparciu o które najmłodszego operatora możemy wakacyjnie wyróżnić – prosimy o kontakt lub pisanie komentarzy pod materiałem.
Mamy również portalowy „zgniły listek”.
Otrzymuje go Polkomtel – choć z nieskrywanym żalem.
Portalowy „zgniły listek” przyznajemy za:
1) ślimaczą dynamikę budowy stacji i deficyt stacji bazowych
2) ogromny bałagan radiowy w implementacji pasm w stacjach, skutkujący problemami z połączeniami lub stabilnością transmisji danych
3) wielokrotnie „popisowe” wersje stacji przy przejściach granicznych.
Mowa np. o GUL
4) utrzymywanie splitów antenowych, instalacji dookólnych wbrew rozsądkowi oraz właśnie GUL mimo wcześniejszych deklaracji, że takie „innowacje” znikną
5) ślimacze, a praktycznie zerowe tempo zainteresowania wdrożeniem 5G w band C
Jeśli ktoś z P.T. Czytelników ma jeszcze jakieś cechy, w oparciu o które operatora z wyróżnikiem 260-01 można ocenić właśnie w ten sposób prosimy o kontakt lub pisanie komentarzy pod materiałem.
Dodajmy, że Polkomtel to historycznie innowacyjny operator i to nie w przenośni, ale w pierwszych latach działalności realnie. Słynący również z wyrazistego, reklamowego przekazu, np.:
– „niebo nade mną – Plus GSM ze mną”
– „nie wystarczą idee – trzeba mieć zasięg”
i wielu innych.
Zapamiętany również z indywidualnego podejścia do klienta przy reklamacjach i bardzo dobrego kontaktu z mediami, podkreślający marketingową wartość przy wielu organizowanych imprezach, na które klienci również byli zapraszani.
Jak można taki dorobek zniszczyć w takim czasie?
źródło: informacja własna (wk)
Materiał powiązany:
– Play i Plus po części ze wspólnym organizmem i z lepszym zasięgiem?
Ciekawe spostrzeżenia. Z 3G i GSM-em Play poradzi sobie wyłączając te technologie. W Toruniu już to zrobił i testy idą pełną parą.