Jelenia Góra: jak miejski „magik” od organizacji ruchu sparaliżował śródmieście?

O sprawach miejskich w naszym serwisie pisujemy niezmiernie rzadko. Praktycznie wcale. Nasz serwis – jakkolwiek nie patrzeć – jest cząstką Jeleniej Góry i regionu, a jeśli są sprawy istotne, angażujące opinię publiczną, czasami wręcz bulwersujące – nie sposób mimo wszystko przejść obok nich obojętnie.
1. Miasto wymyśliło sobie remont mostu w sezonie turystycznym
Wraz z początkiem tygodnia rozpoczął się proces remontu mostu nad Kanałem Młynówka. To samo śródmieście. Stąd ruch jest wyprowadzany z miasta i do miasta, stąd również wychodzą nitki wyjazdowe z Jeleniej Góry do Wrocławia oraz do granic Państwa w Szklarskiej Porębie (Jakuszyce) oraz w Zgorzelcu. Przy natężeniu ruchu, który jest w śródmieściu, a nade wszystko w sezonie turystycznym – podejmowanie tak strategicznych decyzji, które wiążą się ze zupełnie inną organizacją ruchu w samym sercu miasta jest niedojrzałe, nieodpowiedzialne, wskazujące na niekompetencje osób podejmujących decyzję w temacie, ale również sugerujące kompletny brak nadzoru zarówno Prezydenta Miasta nad powierzonymi komórkami, jak również osób kierujących poszczególnymi pionami w mieście nad toczącymi się procedurami
2. główny ruch został puszczony ulicą Pijarską
Ulica Pijarska, to nieco boczna, śródmiejska ulica. Przy tym wąska, ale także „obstawiona” zaparkowanymi samochodami mieszkańców oraz w pewnym stopniu turystów, którzy szukają miejsc parkingowych, ponieważ – pewnie ten sam – geniusz od ruchu w mieście „zapomniał”, że warto umieścić drogowskaz choćby do nie tak dawno uruchomionego parkingu przy ul. Kilińskiego.
Jaki jest skutek puszczenia głównego ruchu ulicą Pijarską?
Ano taki, że ulica wciąż jest zakorkowana, wciąż słychać klaksony, mało tego – „kozacy z krainy nieśmiertelności” jadą tą obecnie jednokierunkową ulicą pod prąd.
I co?
I nic, ponieważ policja ma na głowie inne sprawy, a radiowóz nie będzie dyżurował przy idiotycznie zorganizowanym węźle drogowym całą dobę.
Mieszkańcy ulicy Pijarskiej mają dość!
Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że miasto zorganizowało przy ulicy ogromny chaos. Na dodatek fundując mieszkańcom konieczność wdychania ogromu spalin. Mało tego, dźwięk klaksonów rozbrzmiewa przez całą dobę, ponieważ rodzimi kierowcy, przyzwyczajeni do dotychczasowej organizacji ruchu, wyjeżdżając obecnie z ulicy Pijarskiej, zorganizowanej jako ta z pierwszeństwem przejazdu i tak stoją, wpuszczając z pierwszeństwem tych, co jadą od strony ulicy Kilińskiego w kierunku Osiedla Robotniczego (choć ci mają znak STOP) oraz tych, co jadą od strony Osiedla Robotniczego do ulicy Kilińskiego, choć ci mają znak „Ustąp pierwszeństwa”. Żeby było… ciekawiej – klaksony przywołują w wielu „dzikie instynkty” i nierzadko dochodzi między kierowcami do rękoczynów, co dodatkowo blokuje ruch na jakiś czas. Cóż… WESOŁE MIASTECZKO
Zdezorientowani zarówno tubylcy, jak i turyści
Dlaczego? Ano dlatego, że „tubylcy” jeżdżą na pamięć, zaś turyści w dużej mierze według wskazań systemu GPS. Reasumując, chaos jest ogromny i z dnia na dzień nie jest lepiej
Można powiedzieć, że Polacy nie nadają się do jeżdżenia po drogach
Tak, to również prawda. Kierowcy ignorują znaki drogowe i to jest niezaprzeczalne. Niemniej ktoś, kto funduje takie swoiste „wesołe miasteczko” i ruch, który idzie w kierunku wypadków, organizując zamknięcie odcinka w śródmieściu w sezonie turystycznym – naszym zdaniem kwalifikuje się albo do powrotu do szkoły, albo do zwolnienia
Czy może to ta sama osoba, która nie może uporać się z oświetleniem wzdłuż ścieżki rowerowej przy ul. Pijarskiej i w części parku przy ulicy Osiedle Robotnicze?
Próbowaliśmy dociec tematu. Oczywiście, ze strony MZDiM otrzymaliśmy odpowiedź, że zadanie powierzono zewnętrznej firmie. Problem w tym, że od miesięcy nikt nikogo nie widział, wieczorami panują przy ścieżce rowerowej i na terenie parku przysłowiowe „egipskie ciemności”, więc wracający z pracy boją się o swoje zdrowie i życie. Tym bardziej, że nikt od lat na terenie parku nie widział ani patrolu pieszego policji ani Straży Miejskiej. Widziano… radiowóz policji, gdzie zmęczeni policjanci próbowali wjechać na teren parku, ale ten nie bardzo się mieścił.
Czy na panujące od miesięcy ciemności we wspomnianym miejscu i zaniechania ze strony MZDiK zareaguje z urzędu prokuratura w trybie choćby Art. 160 KK?
Ano zobaczymy. Liczymy na to, że chociaż ten organ zareaguje w sposób właściwy, skoro inni zawalili. Może prokuratura zmobilizuje również policję do pracy i patroli w parku wieczorami (park, o którym mowa to nie jedyny park traktowany przez policję w ten sposób). Zaś to, że policja jeździ  po Placu Ratuszowym oraz po parkach jest kuriozalne. Po pierwsze – z takiej perspektywy niewiele się widzi, po drugie – reakcja zwykle jest zerowa, bo policjant musi zdążyć z radiowozu wysiąść, po trzecie zaś – świadczy o braku organizacji pracy policji, w tym – jakkolwiek nie patrzeć – o lenistwie policjantów

Źródło: informacja własna