Samsung prezentuje jak przysłowiowe “grzyby po deszczu” kolejne modele smartfonów, zalewając rynek produktami, których – jak twierdzi spora ilość chętnych do zakupu – trudno od siebie odróżnić. W dużej mierze powtarza się historia Nokii, która swego czasu raz po raz traciła wizerunek dosłownie zalewając rynek telefonami, które nazywała nowościami, choć dodawała do kolejnego modelu jeden element, aby po cichu… zabrać drugi. Czy ten “kolejny” model był rzeczywiście lepszy? Ano wątpliwe… Podobnie jest od jakiegoś czasu ze smartfonami Samsunga, tracącymi blask – w sporej mierze właśnie przez pojawianie się kolejnych modeli, które do historii smartfonów producenta praktycznie nic nie wnoszą, zaś do procesu decyzyjnego klienta wprowadzają spory zamęt. Przy okazji produkcji tak wielu modeli łatwo popełnić błąd lub coś przeoczyć. Wydaje się, że Samsung jest właśnie na tym etapie i jeśli nie wyciągnie wniosków – czas może zweryfikować nawet decyzje tych, dla których telefony tego producenta były przez długi czas pierwszym wyborem. W dniu 17. marca br. pisaliśmy o problemach z Galaxy S23 oraz – dla miłośników monitorowania sieci i inżynierów radiowych o kłopotach z dostępem do danych radiowych modeli po update oprogramowania. Okazuje się, że… jest Samsunga niechlubny ciąg dalszy. Google poinformował, że procesory autorskie Samsunga, uchodzące w opiniach za sporo mniej wydajne i mniej prestiżowe od procesorów Qualcomm – posiadają problemy z bezpieczeństwem, które trzeba łatać dodatkowym oprogramowaniem aplikacyjnym bądź systemowym. Ponieważ – jak zaznaczyliśmy wyżej – kolejne modele Samsunga powstają w tempie dynamicznym i pracują głównie pod kontrolą własnych procesorów – temat bezpieczeństwa cytowanych procesorów wydaje się być poważny. Tym bardziej, że używa ich nie tylko sam Samsung. Jak zaznaczono wyżej – problem zauważył i naświetlił sam autor oprogramowania systemu operacyjnego Android, czyli firma Google. Ta sama firma opublikowała już łatę dla własnych smartfonów: Pixel 6, Pixel 6 Pro i Pixel 6a. Póki co – Samsung nie odniósł się w komunikacie prasowym ani do problemów z aparatem fotograficznym w modelach serii Galaxy S23, którego cena prawdopodobnie za moment sporo spadnie – ani też do problemów z bezpieczeństwem procesorów Exynos. To, że owych informacji nie ma nie znaczy, że rynek problemów nie dojrzy. Przenikają one bowiem metodą materiałów, publikowanych czy przez producentów smartfonów, czy właśnie Google, czy przedstawicieli sieci sprzedaży lub tych, co prowadzą cykliczne testy urządzeń, o których mowa. Wizerunkowo zatem – lepszym byłoby jednak oficjalnie do zaistniałych okoliczności się odnieść.
źródło: Google, informacja własna