Publikowane przez właścicieli aplikacji pomiarowych dane typu speedtest dla poszczególnych operatorów – dla nich samych często są podstawą do oceny jakości transmisji danych i porównań. Są również materiałem, którym wspomaga się procesy promocyjne i kampanie reklamowe. W ostatnim czasie, podczas objazdów i losowych testów na różnych obszarach dla każdego z operatorów, głównie zaś dla tych najstarszych, którzy mieli czas na optymalizację swoich sieci i analizy, związane z jakością pokrycia – zastanawiamy się, jakie realne przełożenie na potencjalne możliwości sieci mają publikowane wyniki speedtest? Nie ukrywamy, że na aspekt patrzymy głównie z punktu operatorów globalnych. Okazuje się, że to co widzimy w średnich wynikach pomiarów aplikacji testowych, jeśli nad stacjami bazowymi i ich radiowym wyposażeniem przystaniemy bliżej – ma się najczęściej nijak do cytowanych wyników.
Dlaczego tak jest?
Z jakiegoś powodu, a prawdopodobnie z braku dostatecznych warunków dosyłowych – wszyscy operatorzy, o których mowa – jak przysłowiowego ognia – unikają implementacji w swoich stacjach pasma LTE2600. Co ciekawe, dotyczy to również tak dużych skupisk jak Wrocław, Gdańsk, czy Poznań gdzie ruch sieciowy jest naprawdę spory. Na przykładzie Wrocławia, gdzie bywamy najczęściej – wciąż statystycznie przeważający model wyposażenia radiowego stacji Orange i T-Mobile, to kombinacja LTE2100+LTE1800 i w ostatnim czasie dokładane LTE800. Łącznie mamy więc dziś na stacji do dyspozycji 35MHz. Stacji wyposażonych w LTE2600 jest naprawdę znikoma ilość.
I teraz wracamy do speedtest
Jeśli korzystamy z modelu stacji z łączną ilością dostępnego pasma, wynoszącego 35MHz i kombinacją pasm, o której mowa wyżej – warto przystanąć nad warunkami jakościowymi transmisji danych w terminalu w sąsiedztwie dwóch stacji, odległych od siebie około kilometra, które są wyposażone w model 4xCA, czyli również w LTE2600 oraz w sąsiedztwie kilku kolejnych stacji mijanych w drodze albo tych, które wykorzystujemy stacjonarnie, ale wyposażonych w model owych 35MHz. Nasze testy, które prowadzimy pod tym kątem od jakiegoś czasu wskazują, że statystyczne, dwie wspomniane stacje, które pracują w modelu 4xCA obsługują sieciowy ruch nawet do 4 kilometrów od swojego położenia w mieście – mimo tego, że terminal „stacjonuje” bardzo blisko innej/innych stacji, w których LTE2600 nie ma. Realizujemy testy speedtest i co się okazuje? Ano całkiem logicznie, że im dalej od stacji z 4xCA tym prędkości spadają nawet drastycznie, a terminal wciąż uparcie korzysta ze stacji z LTE2600. Można przy tym założyć, że im gorsze warunki jakości transmisji danych – tym klient tej, czy tamtej sieci częściej może wykorzystać aplikację speedtest, aby starać się zweryfikować, czy korzysta z chwilowo „niesprawnej” transmisyjnie aplikacji, czy jednak nie wydala internet, co można w jakiejś mierze potwierdzić właśnie aplikacją testową. Przeprowadzony test zapisuje wyniki, które są publikowane i… mamy obraz internetu mobilnego operatora. Ale… czy taki jest bo musi być, czy jest taki tylko dlatego, że negatywne skutki wywołuje brak radiowego monolitu radiowego na sieci i dokładanie tego, co się jeszcze da z pasm do stacji wyposażonych w pasma priorytetowe, które przejmują większość ruchu w sąsiedztwie czyniąc je z reguły jeszcze „bardziej priorytetowymi”, kiedy w bezpośrednim sąsiedztwie terminala stacje mają naprawdę nie tylko spory, ale i niewykorzystany potencjał. Niektórych naszych Czytelników, mających mniejsze doświadczenie w analizach sieci może zdziwić porównanie prędkości transmisji danych w trybie automatycznym z tymi, które realizujemy z wyłączoną obsługą LTE2600, kiedy przełączanie między stacjami odbywa się w sposób bardziej rozsądny, czyli bardziej adekwatny do sąsiedztwa terminala od stacji. Dla przykładu, w trybie automatycznym 2 kilometry od stacji T-Mobile download wynosi około 2Mbps, zaś upload to 0,73 Mbps. To są wartości, które uzyskaliśmy wiele razy w podobnym otoczeniu radiowym. Ponieważ dysponujemy aplikacjami wyspecjalizowanymi – możemy wyłączyć obsługę przez terminal pasma 2600MHz. W podobnych warunkach, kiedy znajdujemy się blisko stacji bazowej, ale adekwatnej do miejsca pobytu terminala, w identycznym punkcie gdzie realizowany był test w trybie automatycznym – prędkości są kompletnie inne. W większości oscylujące wokół 200Mbs w dół i 37MBps w górę. Podkreślmy – to wciąż ta sama lokalizacja!
Co zatem z tym speedtestem?
Reasumując, opisane warunki pomiaru prędkości transmisji danych wskazują nie tylko na średnio-statystyczne uzyskiwane prędkości w danej lokalizacji, ale jednocześnie wskazują – i to nierzadko – że operator nieroztropnie gospodaruje pasmem. Jeśli bowiem wybudowałby możliwy propagacyjnie model monolitu radiowego – nie tylko uzyskiwane prędkości na stacjach byłyby wyższe, w tym wyższe byłyby prędkości publikowane potem przez autorów aplikacji pomiarowych typu speedtest, a za tym szedłby marketing, co dzieje się i dziś – ale przy odrobinie chęci realnie można byłoby ocenić zapotrzebowanie na ruch w poszczególnych, mniejszych obszarach, bo stacje bez uzasadnionej potrzeby nie obsługiwałyby terminali przez kilka kolejnych kilometrów, co dałoby lepszy ogląd efektywności stacji i efektywności sieci, przy okazji powodując że koniec końców każde z pasm byłoby wykorzystane w miarę proporcjonalnie.
Na koniec jeszcze kilka słów o sieci Plusa.
Biorąc pod uwagę sieć tego operatora nierzadko również wracamy do braku monolitu radiowego na stacjach, nieproporcjonalnego rozłożenia ruchu, mijania kolejnych z rzędu stacji, kiedy terminal je pomija i jest obsługiwany przez stacje odległe, etc. Wydaje się więc, że sytuacja jest analogiczna jak w opisywanym przypadku operatorów globalnych. To prawda. Technicznie tak jest. Jednak z punktu jakości świadczonych usług i efektywności radiowej już niekoniecznie. Stacje Plusa są bowiem w większości wzajemnie przeplatane modelem GUL900 i 25MHz (900MHz+1800MHz). Kończy się to tym, że jeśli zabraknie w łańcuchu stacja po stacji tych, które są wyposażone we wciąż przeważający u tego operatora model 25MHz, to obsługa ruchu spada na 25MHz pasmo, a to nie to samo co 4xCA u konkurentów. Cieszy fakt, że w nowych stacjach z reguły implementowany jest już model 4xCA, smuci to że przy tzw. zamiennikach dla stacji zlikwidowanych odtwarzany jest model stacji zlikwidowanej, co często wygląda nie tylko w zakresie jakości transmisji danych, ale i wizerunkowo irracjonalnie, a mówiąc mocniej – kompromitująco. No bo jeśli w sąsiedztwie autostrady odtwarza się ledwie model GUL, jeśli to samo czyni się przy drodze ekspresowej, czy przy przejściu granicznym – na przykład w ostatnim czasie na Polanie Jakuszyckiej – to trudno tu cokolwiek dopowiedzieć poza tym, że taki fakt i smuci i mocno zastanawia. Do tego za moment dołożą się migracje infrastruktury Polkomtel na obiekty Play, co da nie tylko oszczędności w utrzymaniu sieci obu operatorów, ale spowoduje również pogorszenie zasięgu (infrastruktura „gościa” jest zwykle niżej od gospodarza) Plusa, który od lat względem konkurencji coraz bardziej kuleje. Według informacji, które posiadamy – migracje infrastruktury w drugą stronę będą śladowe. W regionie jeleniogórskim taka migracja nastąpiła m.in. w miejscowości Suszki (pow. bolesławiecki) oraz w miejscowości Pastewnik (powiat kamiennogórski), gdzie Plus przeniósł stację z radaru chmurowego IMiGW.
Jak zawsze – zapraszamy do dyskusji w temacie pod materiałem oraz dyskusji na naszym forum
źródło: informacja własna
Skąd informacja „Do tego za moment dołożą się migracje infrastruktury Polkomtel na obiekty Play” jeśli mogę spytać?
Jest oficjalna informacja Cellnex o ograniczaniu kosztów i współkorzystaniu z infrastruktury obu operatorów. W tym również o likwidacji podwójnych obiektów w sąsiedztwie. Proces już się dzieje, choć jeszcze nie jest bardzo widoczny. Z kolei nieoficjalnie wiemy, że głównie będą to migracje infrastruktury Plusa na obiekty Play, co w konsekwencji – jak zaznaczyliśmy w naszej informacji – spowoduje, że anteny Plusa w większości będą poniżej anten Play. To z kolei – o czym również napisaliśmy – spowoduje statystyczne pogorszenie jakościowych parametrów zasięgowych Plusa
W zasadzie jeszcze dużo zależy od wysokości obiektu P4 na którym Plus miałby nadawać. Te zazwyczaj są dość wysokie, no a statystycznie to zobaczymy jak będzie.
Ciekaw jestem jak to wyjdzie z migracjami lokalizacji Plusa na Play, tj. jaka będzie na to reguła.
Mam wielką nadzieję, że napisane w artykule „…dla nich samych często są podstawą do oceny jakości transmisji danych…” (mowa o speedtestach) to tylko Wasze gdybanie. Bo jeśli tak jest, to gratuluję operatorom zatrudnianych inżynierów. Jeszcze kilka lat temu takie podejście było nie do pomyślenia i jakby ktoś takie coś palnął na rozmowie o prace to od razu by mu podziękowano… Do oceny jakości transmiji powinno się stosować „trochę” bardziej wyrafinowane metody, a nie testy robione przez ludzi nie wiadomo czym ani w jakich warunkach haha.
A co do samych speedtestów, to przecież jest to fantastyczne narzędzie dla marketingu. Manipulacja uzyskanym średnim wynikiem w sieci jest wręcz banalna. Wystarczy odpalić kilka terminali z botami walącymi co kilka minut speedtest. Oczywiście karty SIM z odpowiednią priorytetyzacją w sieci i miejscach (najlepiej sama siedziba operatora i 100% pasma dla tych terminali) żeby uzyskiwały za każdym razem dobre wyniki, i nich lecą całą dobę ze speedtestami:-) jak ktoś się postara to może takim czymś podnieść średni wynik nawet kilka razy:-) Ale czy tak ktoś robi… Może nie;-) Ja nic nie sugeruję:-D
Powołany cytat może niekoniecznie był zrozumiany zgodnie z myślą materiału. Mieliśmy na myśli, że operatorzy szukają „jakiegoś” punktu odniesienia do konkurentów. Oczywiście, nie mamy na myśli radiowców, czy szerzej pojętych ludzi od techniki, bo ci wiedzą, na czym stoi to, za co odpowiadają, ale… już zarząd, marketing, księgowość, czyli ludzie bardziej decyzyjni – niekoniecznie. Wyciągają więc „zająca z kapelusza” i mówią: „zaraz, zaraz… przecież wcale nie jest tak źle, to po co te kolejne inwestycje, zmiany, nowe elementy, etc.”. I to akurat nie jest „nasze gdybanie”, ale najprawdziwsza prawda 😉